niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 2.

Z przerażeniem mu się przyglądasz. Koszmarowi sprzed dziesięciu lat. Człowiekowi, który mało by cię nie zgwałcił. Tylko nurtuje cię teraz jedno pytanie. Jak on do jasnej cholery cię tu znalazł. Przecież siedział kilka lat w więzieniu. Może twoja kochana przyjaciółeczka dała mu informacje o tym gdzie jesteś i gdzie pracujesz, studiujesz. Wrócił pewnie by dokończyć to co zaczął. Tego nikt nie wie oprócz niego. Nie chcesz żyć przeszłością. Odwracasz się i biegniesz, ale wpadasz w czyjeś silne ramiona. To Cristian. Oddychasz z ulgą chociaż wiesz, że nie będziesz już nigdzie bezpieczna skoro znalazł cię na końcu Europy. Savani wrócił się, ponieważ zapomniał telefonu. Zostawił go u ciebie na szafeczce przy łóżku. W duszy wychwalasz Boga, odmawiając wszystkie dziękczynne modlitwy jakie tylko znasz. Odwracasz się i widzisz, że go już nie ma. Może to był ktoś cholernie podobny. Może miałaś tylko jakieś zwidy. Może jesteś jakaś przewrażliwiona widząc cholernie wysokiego blondyna o podobnych rysach twarzy. Idziecie razem z Cristianem do pokoju po jego telefon komórkowy. Nieśmiało zerkasz jeszcze raz w tamtą stronę, aby się upewnić. Nie to napewno nie on. Po chwili tajemniczy gostek podchodzi do Savaniego i się z nim wita. Jak gdyby nigdy nic stoisz z otwartą buzią nic nie mówiąc. Zamurowało cię. Blondyn podchodzi do ciebie, wcześniej całując twoją rękę wita się również z tobą.
- Jestem Ivan, a ty? - mówi ze swoim szelmowskim uśmiechem.
- Nina - odpowiadasz.
Rozmawialiście jeszcze przez chwilę. Potem poszli zostawiając cię samą w osłupieniu.
Przez kolejne trzy dni przychodzili do ciebie Ivan i Cristian. Poznaliście się bardziej. Zachowywaliście się jak najlepsi przyjaciele. Jakbyście się znali z kilka lat, a nie trzy dni. Po twoim wyjściu ze szpitala przygotowali dla ciebie niespodziankę.
Aż w końcu nadszedł ten dzień. Około godziny dwunastej wpadł do ciebie Cristian. Podjechaliście do ciebie do domu. Zdążyłaś tylko zostawić torbę, którą ci przywiózł. Tak wiesz, że to głupie, że dałaś mu swoje klucze do mieszkania, ale nie miałaś innego wyjścia. Zaufaliście sobie bardziej. Z każdym dniem te zaufanie rosło. Włoch zabrał cię do hali sportowej. Tak do hali sportowej. Doskonale wiedział, że nie znosisz sportu, ale oczywiście musiał zabrać cię w miejsce, którego najzwyczjaniej w świecie nie lubiłaś.
- Pracują tu? - nie no przecież to niemożliwe, gdyby u pracowali to siedzieli by tu kilka godzin dziennie. Zostawił na około 10 minut samą pod pretekstem pójścia do toalety. Gdy wrócił, zobaczyłaś nie tylko Christiana, ale kilku a może nawet kilkunastu dwumetrowych facetów. Twoja mina wyrażała więcej niż tysiąc słów. To siatkarze? myślałaś. W końcu zobaczyłaś Ivana i Cristiana w towarzystwie przystojnego bruneta.Znajomi dali ci znak, abyś do nich podeszła. Niepewnym krokiem idziesz. Masz nadzieję, że to jakiś dziwny sen i zaraz z niego się wybudzisz. Lecz nie to twoi znajomi zrobili ci niespodziankę pokazując, że tak naprawdę są siatkarzami. Przedstawiają cię innym, ale ty zapamiętałaś tylko jednego.
- Jak ci na imię? - patrzy na ciebie swoimi pięknymi brązowymi oczyma. Zawsze miałaś do takich słabość. I jeszcze ten uśmiech. Hmm.
- Nina, a ty? - odpowiadasz szczerząc się jak głupi do sera.
- Dragan. - nietypowe imię, ale to Włochy. Tu wszystko jest nietypowe.
Razem z Draganem rozmawiało ci się świetnie. Nie poznałaś jeszcze nikogo takiego, z kim mogłabyś rozmawiać o tylu rzeczach naraz.
- Czekaj, nie mam nawet twojego numeru telefonu. - krzyczy gdy opuszczasz halę w towarzystwie Ivana.
- Czuję, że się jeszcze spotkamy - puszczasz mu oczko i ze szczerym uśmiechem grzecznie trepczesz za Zaytsevem.
- Spodobał ci się - jak gdyby nigdy nic wypala.
Czujesz jak się czerwienisz. Czujesz jak delikatne rumieńce oblegają twoją twarz.
- Oj tam zaraz odrazu spodobał.

Czujesz, że właśnie spotkałaś kogoś innego. Kogoś wyjątkowego. Tego jedynego? Czas pokaże. Z rozmyślań wyrwał cię pisk opon zatrzymywanego samochodu.
                                                      ***
Dedykacja dla Karolci. Proszę jest Zaytsev. :D
Jeśli już tu jesteś zostaw po sobie mały znak w postaci komentarza.
Dziękuję :)

8 komentarzy:

  1. Awww *.* Zaytsev, Savani, Travica, czego chcieć więcej? :D Świetne, cudowne, szybciteńuńko pisz następny :p
    Chyba się nie obrazisz, jak się u ciebie zareklamuję? - http://niepojete-szczescie.blogspot.com/. Zapraszam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a się reklamuj ile chcesz :)
      dziękuję :D
      Ty także pisz następny ;)

      Usuń
    2. Zapraszam na czwóreczkę ;*

      Usuń
  2. No nieźle , nieźle . Twój blog zaczyna się bardzo fajnie . Jest co coś innego niż wszystkie blogi , bo nie ma wreszcie Bartmana , Kubiaka , Winiara , Nowakowskiego itd. Czyli w sumie miła odmiana . Czekam na więcej i w wolnym czasie zapraszam do mnie na http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com/ .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, jak znajdę chwilkę to oczywiście wpadnę :D

      Usuń
  3. Fajnie, fajnie, ciekawy początek jak na razie.Intryguje mnie ten "wysoki blondyn z przeszłości".
    Zapraszam do mnie:)

    http://zeby-zyc-trzeba-grac.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. O Włochach chyba jeszcze opowiadania nie czytałam. Taka miła odmiana. Historia zaczyna się bardzo ciekawie. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. :)
    Jesli znajdziesz czas zapraszam do mnie http://volley-story-resovia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Włoska siatkówka i... jestem w niebie :D Takiego opowiadania na moej liście " czytanych i polecanych" jeszcze nie było, więc szybko ją aktualizuję :) Travica :) Uwielbiam Cię!

    OdpowiedzUsuń